Graffiti już nie jest tylko sztuką uliczną. Kiedyś postrzegane tylko jako akty wandalizmu, przed kilkunastu laty zyskało status sztuki a teraz jest nawet wykorzystywane do ozdabiania budynków publicznych. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby zafundować sobie graffiti na ścianie w pokoju. Warto przy tym wiedzieć, skąd wzięła się ta sztuka.
Początki graffiti sięgają lat sześćdziesiątych. W Stanach Zjednoczonych pojawiła się w sprzedaży farba w sprayu. Młodzi ludzie zamieszkujący Bronks – jedną z dzielnic Nowego Jorku – zaczęli używać jej do tagowania budynków i miejsc publicznych. Bronks był typowo „czarną” dzielnicą, gdzie mieszkało wielu biednych ludzi, którzy należeli do różnych gangów. Między gangami istniała silna konkurencja, która polegała, między innymi, na oznaczaniu swojego terenu. Tag, czyli podpis, był tym bardziej wartościowy, w im bardziej niedostępnym miejscu napisany. Początkowo tagi miały bardzo prostą formę, ale z czasem ewoluowały – zaczęły przybierać coraz bardziej wymyślne kształty. Po latach, graffiti wdarło się na salony, zawładnęło nawet paryskimi galeriami.
Dziś napisy tworzone przez doświadczonych graficiarzy są tak ozdobne, że trudno rozszyfrować, co oznaczają. Niestety, nie wszystkie malowidła znajdujące się na murach mają walory artystyczne. Część z nich to zwykłe bazgroły, które szpecą budynki. Z drugiej strony, graffiti tak bardzo zadomowiło się w kulturze, że organizuje się konkursy na najlepsze murale (polska nazwa graffiti). Amatorzy farby w sprayu i sztuki ulicznej zbierają się w jednym miejscu i tworzą zaprojektowane wcześniej w najdrobniejszych szczegółach dzieła.